Uruchomucho to cykl koncertów, które pomagają wypromować się najlepszym, profesjonalnym, ale jeszcze nieznanym artystom, wkraczającym na polski rynek muzyczny.
Zespoły dostają szansę zaprezentowania swojej twórczości przed międzynarodową publicznością na scenie przed galerią Kordegarda – w okolicach Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Pałacu Prezydenckiego.
Organizator – Galeria Kordegarda prowadzona przez Narodowe Centrum Kultury – pokrywa wszystkie koszty nagłośnienia i promocji wydarzenia.
W 2011 roku koncerty zobaczyło 3000 osób, a udział wzięli: Michał Wendeker, Tomek i Leszek, Blisko Pola, Last Blush, Maja Olenderek Ensemble, Lans Makabr, Nic Innego, Maryna C oraz Camero Cat.
W 2012 zagrali u nas: The Phantoms, Dog Whistle, Forma, Baasch, Robodrom, Vermones, Łagodna Pianka, Skubas, Space Buzz.
W 2013 gościliśmy na scenie zespoły: Irena, Angela Gaber Trio, Revlovers, Donut, Westwood, Pedal Distorsionador, V.in.love, Lil Ironies, Olga Matuszewska.
Zgłoszenia artystów (posiadających własny materiał muzyczny) z materiałem demo (najlepiej link do muzyki) i krótką biografią zespołu należy przesyłać na adres
do 10 lipca 2014
(w tytule nazwa zespołu/ imię i nazwisko wykonawcy)
Koncerty odbędą się na przełomie sierpnia i września.
Młodzi artyści to artyści młodzi stażem. Bynajmniej tak bym to określił, ale jak to dokładnie interpretuje Uruchomucho, to polecam zapytać osobiście: muzykakordegarda@nck.pl.
Wytwórnie płytowe to przede wszystkim instytucje finansowe. One muszą zarabiać, taki jest ich główny cel. Wiadomo, są wytwórnie z powiedzmy 'powołania', które mają swoją ideę i z tej idei się zrodziły, ale nie ma się co oszukiwać, z samej idei nie wyżyją. Na rynku muzycznym jest przesyt spowodowany wysypem zespołów, który z kolei nakręcił się możliwościami jakie daje ogólnodostępna technologia i internet. Każdy może nagrać demówkę w domu, wrzucić na www/youtube/facebook i się promować. Ale ile z tych wykonawców nadaje się do tego biznesu?
W tych czasach talent to nie wszystko, a nawet bym powiedział, że znikoma część sukcesu. Wytwórnie płytowe szukają raczej sprawdzonych 'produktów', czyli zespoły które ze sobą coś reprezentują, które mają już jakichś odbiorców, nagraną płytę itd.
Na zachodzie wytwórnie też boją się ryzyka i nie chcą go podejmować. Artyści próbują przebić się niezależnie na własną rękę i kiedy są już 'sprawdzeni' na rynku, mogą spróbować nawiązać współpracę z wytwórnią.
Wytwórnie z poważnym kapitałem to przeważnie duże wytwórnie, z którymi kontrakty są niekoniecznie korzystne dla artystów. I warto czytać co w kontrakcie piszą drobnym maczkiem.
Po za tym na zachodzie artyści coraz mniej ufają wytwórnią płytowym i coraz częściej decydują się na niezależność.
Specjaliści wysyłani z wytwórni płytowych, czyli 'A&R' (Artists and Repetoire) istnieją, ale ich rola nie jest już taka sama jak kiedyś. Przemysł muzyczny zmienił się bardzo, polecam trzy pierwsze wpisy na blogu!
Polski rynek muzyczny jest sterylny. Ci którzy kontrolują główne źródła przekazu i dystrybucji chcą zostać w grze i kontrolować całość. Po za tym myślę, że edukacja w tym zakresie też raczej kuleje, chociaż zapewne jakiś progres jest.
Dobrze, że zaczyna być w Polsce coraz więcej takich inicjatyw, jak Promocja muzyczna. To cieszy. Zastanawiam się jedynie nad tym, czym są młodzi artyści? Czy to tacy, którzy wiekiem nie przekroczyli 25-lat, czy też może chodzi o nowe i ciekawe zespoły? Prawie w całym kraju wszyscy grają, to co przychodzi z zachodu. Brakuje na Polskim rynku promotorów oryginalnych wykonawców i wytwórni płytowych z poważnym kapitałem, które nie boją się ryzyka wydania nowego zespołu. Tak działa rynek muzyczny na zachód od naszej granicy. Następnym pytaniem jest, jak młodzi artyści, którzy często nie mają pieniędzy mogą się zaprezentować potencjalnemu wydawcy? Gdzie się podziali specjaliści wysyłani z różnych wytwórni płytowych na różne koncerty w celu wyłapywania potencjalnych talentów? Jeżeli ktoś zna odpowiedź na to, czemu rynek muzyczny w Polsce stoi na głowie, niech napisze.